Jej pięknie, lśniące jak księżyc oczy, otworzyły się. Powoli przetarła powieki, a następnie porozglądała się dookoła, aby sprawdzić czy jest chociaż bezpieczna. Pragnęła odtworzyć to co działo się przed tym, zanim tu trafiła, jednak za nic nie mogła sobie przypomnieć.
Wstała, lecz opornie. Zgrabnie strzepnęła z siebie kurz. Zdziwiła się, że jest ubrana w sukienkę szpitalną. Chwilowo ogarnął ją strach. Chwyciła się za skrawek ubrania i spuściła głowę w dół. Bose stopy... Zranione ręce... Coraz bardziej przerażała ją obecna sytuacja.
Nagle usłyszała czyiś głos w oddali. Spojrzała przed siebie. Wokół bram jednej z wiosek zobaczyła kobietę, ale nie normalną. Niewiasta była... duchem? Mimo tego kojarzyła skądś tę niewiastę i jej słowa: "Sukces osiągasz wtedy, kiedy patrząc w przeszłość nie pragniesz wszystkiego zmienić".
Momentalnie, bez namysłu pobiegła w jej stronę. O mały włos nawet przewróciłaby się, lecz sama sobie nie pozwoliła na upadek. Kiedy już prawie dotknęła zjawy, tamta zniknęła, a dziewczynka runęła na ziemię.
Zdziwieni strażnicy od razu udali się w stronę nieprzytomnego dziecka. Na początku sprawdzili czy w ogóle żyje, a następnie postanowili zanieść ją do szpitala. Tam zadecydują o jej dalszym losie.
---
Ciemne niebo oświetlały jasno błyszczące gwiazdy. Brązowowłosa dziewczyna o imieniu Fumi, przechadzała się uliczkami Konohy. Nikt nie wiedział nawet po co i dlaczego. Sama nie miała o tym pojęcia... Może to przez te kłótnie rodziców ? Nagle usłyszała za sobą jakieś odgłosy. Bez chwili namysłu schowała się za śmietnikiem. Z ciekawości wychyliła głowę, aby zobaczyć kto idzie. Ujrzała dwóch strażników niosących białowłosą dziewczynę. Małolata postanowiła za nimi pójść. Strażnicy kierowali się w stronę szpitala. Przy frontowych drzwiach budynku, ktoś złapał ją w tali. Dziewczyna wzdrygnęła się. Już miała zamiar wołać o pomoc, lecz ta osoba zakryła jej usta i powiedziała:
-Uspokój się to tylko ja - dziewczyna obróciła się i zobaczyła szczerzącego się Boruto.
-Ale cię wystraszyłem, nie?
Fumi już miała mu przyłożyć z liścia, gdy w drzwiach pojawiła się Sakura i zaczęła na nich krzyczeć:
-A wy co tu robicie?! - młoda próbowała szybko wymyślić jakąś wymówkę, lecz zanim zdołała coś wymyślić, chłopak wciął się z tekstem:
-Jesteśmy na randce.
Zamarła cisza, którą po chwili przerwały słowa różowowłosej:
-To skoro już jesteście na tej ,,randce" to może mi pomożecie? W tamtym magazynie są pudła, które trzeba przenieść do gabinetu, chodźcie za mną.
-Dobrze - odpowiedziała Fumi ciągnąc za sobą Boruto.
Gdy weszli do magazynu, zabrali kilka skrzyń i skierowali się w stronę wyznaczonego pokoju. W drodze do pomieszczenia służbowego blondyn zaczął narzekać:
-Jakie to ciężkie.... Czemu my musimy to robić ?
-Nie trzeba było mówić Sakurze, że jesteśmy na randce!
-Ale czy na randce nie powinno się bawić?
-To nie randka!
-Ciszej! Przypominam, że jesteście w szpitalu - pouczyła ich jedna z pielęgniarek.
-Przepraszam- odpowiedziała zawstydzona dziewczyna.
-Za grosz kultury !- powiedziała jakaś starsza pani i ruszyła dalej "patrolować" korytarze szpitala.
-Haha to było dobre - powiedział roześmiany Boruto.
-To wszystko twoja wina! - odpowiedziała Fumi lekko kopiąc chłopaka.
-No dobra, koniec już tych żartów, zanieśmy w końcu te pudła do gabinetu.
Gdy już dostarczyli owe rzeczy na swoje miejsce, zaczęli się kierować w stronę wyjścia, jednak ich wzrok przykuły otwarte drzwi jednego z pokoi pacjentów, postanowili zobaczyć kto w nim przebywa. Ujrzeli piękną jasnowłosą, wcześniej widzianą dziewczynę, owiniętą w bandaże, leżącą na łóżku.
-To ona- powiedziała Fumi.
-Znasz ją?- spytał Boruto
-Nie, nie znam, po prostu widziałam jak strażnicy ją tu przynieśli...- wypowiedź Fumi przerwało nagle otwierające się okno, Boruto szybko do niego podbiegł, aby je zamknąć.
-Lepiej już chodźmy....- powiedział chłopak.
-Tak, masz rację.
Gdy już mieli zamknąć drzwi usłyszeli krzyk:
-Kim jesteś?! Gdzie idziesz?! - od razu wrócili do pokoju i zobaczyli stojącą na parapecie ową dziewczynę.
-Stój!- zawołał chłopak i zaczął biec w jej stronę. Dziewczyna obróciła i próbowała zejść z podokiennika, lecz straciła przytomność i mimowolnie upadła na podłogę.
-Hej słyszysz mnie?!- zaczął krzyczeć Boruto.
Do pokoju wbiegła Sakura:
-Co się tu dzieje?!- krzyknęła po czym spojrzała na leżącą na podłodze dziewczynę.
-Sakura-sensei bo ona....- Zaczęła mówić Fumi.
-Szybko wyjdźcie stąd !-Krzyknęła Sakura.
-Ale....- zaczęła młoda, jednak po chwili chłopak złapał ją za rękę i wyszedł z pokoju.
-Boruto?! Co ty robisz?!
-Spokojnie... - powiedział chłopak - ciocia Sakura na pewno się nią zajmie.
Chłopak odprowadził dziewczynę do domu i powiedział:
-Jak chcesz to możemy ją jutro odwiedzić. Przez chwilę dziewczyna popatrzyła na uśmiechniętą twarz Boruto i odpowiedziała:
-Z miłą chęcią.
Gdy pożegnała się z Boruto i weszła do domu. Wzięła szybką kąpiel i położyła się do łóżka. Gdy zasypiała cały czas myślała o białowłosej ze szpitala.
fjne
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńRozumiem, że "..." oznaczają jakby przemianę ról? :P
OdpowiedzUsuńOgółem to podobało mi się, mało widziałam blogów o Boruto (no, bo w sumie jeszcze tak naprawdę nie wyszło).
Czekam na kontynuację!:)
Pozdrawiam
Tak to oznacza przemianę "ról" ;)
UsuńDziękujemy :3